01. I Am One
02. Siva
03. Rhinoceros
04. Bury Me
05. Crush
06. Suffer
07. Snail
08. Tristessa
09. Window Paine
10. Daydream
Smashing Pumpkins (czyli "Powalające Dynie") to amerykańska grupa rockowa założona w 1988. Z moich obserwacji wynika, że zespół nie jest zbyt znany, więc nie każdy wielbiciel rocka go kojarzy. Oryginalny skład grupy wygląda następująco: Billy Corgan - wokal, gitara rytmiczna, James Iha - gitara prowadząca, D'arcy Wretzky - gitara basowa, Jimmy Chamberlin - perkusja. Kiedy pierwszy raz poznałam zespół, spotkało mnie miłe zaskoczenie, że mają basistkę. Kobieta w tego typu zespole to nowość, ale uważam, że to bardzo dobre wyłamanie się z szablonu. Dzisiaj opowiem o "Gish" [1991], czyli o debiutanckim albumie "Dyń". Warto wspomnieć, że ów album (chociaż dopiero po jakimś czasie) uzyskał w USA status platynowej płyty.
Pierwszy utwór I Am One to dobry początek albumu. Przyzwyczaja słuchacza do brzmienia zespołu. "Dynie" ogółem grają rocka, a miejscami czuć grunge'owe akcenty. Jeśli chodzi o klimat pierwszej piosenki, to nie jest ona ani wesoła ani dołująca. Po prostu "dyniowa". Za to drugi kawałek - Siva - który bardzo mi się podoba, można nazwać dołującym. Mam tylko wątpliwości co do wokalu, bo raz jest głośno, raz cicho i nie wiem, czy to celowe czy po prostu niedopracowane. Ale ogólnie bardzo dobry kawałek. Perkusja, bas i gitara naprawdę dobrze wypadły. Powolne Rhinoceros jest dobrą odmianą po dwóch mocnych utworach. Bardzo przyjemne dla ucha. Kolejną piosenką, która wpadała mi w ucho jest Suffer, m.in. dlatego, że perkusista nie korzysta z tego samego bitu, który grał w pierwszym, drugim i czwartym utworze. "Suffer" to wolny i lekki kawałek, który jest nawet dosyć rozbudowany, a trwa ponad 7 minut. Po dużej dawce wolnych kawałków, "Dynie" zaserwowały coś szybszego, a mam na myśli utwór Tristessa. Można powiedzieć, że kawałek brzmi pozytywnie. I nareszcie perkusista zmienił, że tak powiem, swój repertuar. Przejdę od razu do ostatniego kawałka, czyli Daydream. Utwór brzmi genialnie, jest lekki i bardzo przyjemny. Trwa 3 minuty, z czego ta ostatnia trzecia to ukryta piosenka.
Wszystkie utwory są autorstwa Billyego Corgana, z wyjątkiem "I Am One" którego współautorem jest James Iha. Ogólna opinia o dziełach grupy (nie chodzi tylko o "Gish") to "dręczące, bolesne relacje z krainy koszmarów Billyego Corgana".
Album "Gish" jest dobrym, choć nie idealnym debiutem. Wolne utwory są zamieszczone na przemian z szybszymi, przez co całość nie jest jednolita. Jednak niektóre piosenki niczym się nie wyróżniają, a jestem pewna, że gdyby "Dynie" jeszcze trochę nad tym popracowały, krążek byłby naprawdę świetny. Mam też wrażenie, że wokal jest miejscami niedopracowany, ale kto wie, może tutaj śpiewanie "głośno-cicho" jest celowe. Wspomnę jeszcze, że płyta ma dosyć psychodeliczne brzmienie. Smashing Pumpkins to czwórka zdolnych muzyków, więc na pewno sięgnę po ich następne albumy.
Moja ocena: 7/10.
Pierwszy utwór I Am One to dobry początek albumu. Przyzwyczaja słuchacza do brzmienia zespołu. "Dynie" ogółem grają rocka, a miejscami czuć grunge'owe akcenty. Jeśli chodzi o klimat pierwszej piosenki, to nie jest ona ani wesoła ani dołująca. Po prostu "dyniowa". Za to drugi kawałek - Siva - który bardzo mi się podoba, można nazwać dołującym. Mam tylko wątpliwości co do wokalu, bo raz jest głośno, raz cicho i nie wiem, czy to celowe czy po prostu niedopracowane. Ale ogólnie bardzo dobry kawałek. Perkusja, bas i gitara naprawdę dobrze wypadły. Powolne Rhinoceros jest dobrą odmianą po dwóch mocnych utworach. Bardzo przyjemne dla ucha. Kolejną piosenką, która wpadała mi w ucho jest Suffer, m.in. dlatego, że perkusista nie korzysta z tego samego bitu, który grał w pierwszym, drugim i czwartym utworze. "Suffer" to wolny i lekki kawałek, który jest nawet dosyć rozbudowany, a trwa ponad 7 minut. Po dużej dawce wolnych kawałków, "Dynie" zaserwowały coś szybszego, a mam na myśli utwór Tristessa. Można powiedzieć, że kawałek brzmi pozytywnie. I nareszcie perkusista zmienił, że tak powiem, swój repertuar. Przejdę od razu do ostatniego kawałka, czyli Daydream. Utwór brzmi genialnie, jest lekki i bardzo przyjemny. Trwa 3 minuty, z czego ta ostatnia trzecia to ukryta piosenka.
Wszystkie utwory są autorstwa Billyego Corgana, z wyjątkiem "I Am One" którego współautorem jest James Iha. Ogólna opinia o dziełach grupy (nie chodzi tylko o "Gish") to "dręczące, bolesne relacje z krainy koszmarów Billyego Corgana".
Album "Gish" jest dobrym, choć nie idealnym debiutem. Wolne utwory są zamieszczone na przemian z szybszymi, przez co całość nie jest jednolita. Jednak niektóre piosenki niczym się nie wyróżniają, a jestem pewna, że gdyby "Dynie" jeszcze trochę nad tym popracowały, krążek byłby naprawdę świetny. Mam też wrażenie, że wokal jest miejscami niedopracowany, ale kto wie, może tutaj śpiewanie "głośno-cicho" jest celowe. Wspomnę jeszcze, że płyta ma dosyć psychodeliczne brzmienie. Smashing Pumpkins to czwórka zdolnych muzyków, więc na pewno sięgnę po ich następne albumy.
Moja ocena: 7/10.
Pierwszy raz o nich słyszę. Przesłuchałem kawałek "Siva" i muszę przyznać, że spodobał mi się :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej grupie, ale nie miałam okazji niczego przesłuchać.
OdpowiedzUsuńZapraszam na NN:)
Zapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl, gdzie znajdziesz recenzję "Merry Christmas" Mariah Carey.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tym zespole, a twoja dobra recenzja płyty niestety mnie do niego nie przekonała. Raczej nie lubię tego typu zespołów. [Prixie]
OdpowiedzUsuńNigdy o nich nie słyszałem. Ale może kiedyś posłucham.
OdpowiedzUsuńNowe recenzje: „Uno!”; „Girl on Fire” (http://fizzz-reviews.blogspot.com)
Cześć, zapraszam Cię na stronę http://www.outrave.pl;) Portal posiada także fan page ( http://www.facebook.com/outrave). Warto polajkować i być na bieżąco z wiadomościami muzycznymi ! Polecam !
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post na The-Rockferry. A w nim recenzja płyty "Glad Rag Doll" Diany Krall i wybór najlepszego singla/najlepszej płyty 2012.
OdpowiedzUsuńU mnie nowy post, zapraszam serdecznie!
OdpowiedzUsuńWcześniej napisałem, że o nich nie słyszałem, a tu posłuchałem tego kawałka, co dałaś i jakoś mi się przypomnieli :) Kiedyś sięgnę po jakąś ich płytę.
OdpowiedzUsuńNowa recenzja (fizzz-reviews.blogspot.com): "Warrior" Ke$ha
Ze słyszenia znam ich od bardzo dawna i kilka ich utworów, które słyszałam były całkiem ciekawe - na pewno jest to zespół warty co najmniej poznania, bo nie każdemu się spodoba. Jeśli będę miała okazję, na pewno przesłucham ten album.
OdpowiedzUsuńWszystkie zespoły są dobre i mają fajne płyty
OdpowiedzUsuń