01. Born To Die
02. Off To The Races
03. Blue Jeans
04. Video Games
05. Diet Mountain Dew
06. National Anthem
07. Dark Paradise
08. Radio
09. Carmen
10. Million Dollar Man
11. Summertime Sadness
12. This Is What Makes Us Girls
Lana Del Rey, czyli w rzeczywistości Elizabeth Grant zdobyła rozgłos dzięki swojemu singlowi "Video Games", który w dużym stopniu zachwycił słuchaczy. Wokół Lany wybuchło kilka skandali dotyczących m.in. utajenia faktu, iż jej ojciec jest milionerem. Przez te wszystkie plotki (a może fakty?) amerykanka wydała mi się sztuczna, jak taka lalka w rękach odpowiednich ludzi. Po przesłuchaniu "Born To Die" [2012] nabrałam do wokalistki respektu. Muszę się przyznać, że kiedy pierwszy raz usłyszałam w radiu "Video Games" strasznie mnie to nudziło, ale po bliższym zapoznaniu się z tą muzyką, bardzo mi się spodobała.
Album otwiera utwór Born To Die, który oddaje atmosferę krążka. Sam kawałek jest jednym z lepszych. Hip-hopowe Off To The Races podoba mi się mniej, bo uważam, że nie bardzo pasuje do reszty utworów. Za to Blue Jeans jest bardzo tajemnicze i klimatyczne. Video Games bardzo mi się podoba; piosenka jest wręcz magiczna, lecz brzmienie ma melancholijne, dlatego nie odbiłoby się to dobrze na mojej psychice, gdybym słuchała tego na okrągło, chociaż piosenka jest naprawdę świetna. Diet Mountain Dew jest niezwykle chwytliwe i bardzo przyjemnie się tego słucha. National Anthem, czyli hymn do pieniędzy, również bardzo mi się podoba. Dark Paradise nie zapadło mi w pamięć, powiem tylko, że jest to ciekawy kawałek. Radio, o pozytywnym brzmieniu, to pierwsza piosenka Lany, którą polubiłam, a teraz jest moją ulubioną na krążku. Refren chodził mi po głowie przez kilka dni od pierwszego przesłuchania. Carmen jest ciekawym, choć dziwnym utworem. Million Dollar Man jest po prostu przyjemne. Summertime Sadness to jeden z moich ulubionych utworów - ma niezwykły klimat. Jeśli chodzi o This Is What Makes Us Girls to bardzo podoba mi się tekst, chociaż ogólnie piosenka nie jest jakoś super specyficzna.
Album otwiera utwór Born To Die, który oddaje atmosferę krążka. Sam kawałek jest jednym z lepszych. Hip-hopowe Off To The Races podoba mi się mniej, bo uważam, że nie bardzo pasuje do reszty utworów. Za to Blue Jeans jest bardzo tajemnicze i klimatyczne. Video Games bardzo mi się podoba; piosenka jest wręcz magiczna, lecz brzmienie ma melancholijne, dlatego nie odbiłoby się to dobrze na mojej psychice, gdybym słuchała tego na okrągło, chociaż piosenka jest naprawdę świetna. Diet Mountain Dew jest niezwykle chwytliwe i bardzo przyjemnie się tego słucha. National Anthem, czyli hymn do pieniędzy, również bardzo mi się podoba. Dark Paradise nie zapadło mi w pamięć, powiem tylko, że jest to ciekawy kawałek. Radio, o pozytywnym brzmieniu, to pierwsza piosenka Lany, którą polubiłam, a teraz jest moją ulubioną na krążku. Refren chodził mi po głowie przez kilka dni od pierwszego przesłuchania. Carmen jest ciekawym, choć dziwnym utworem. Million Dollar Man jest po prostu przyjemne. Summertime Sadness to jeden z moich ulubionych utworów - ma niezwykły klimat. Jeśli chodzi o This Is What Makes Us Girls to bardzo podoba mi się tekst, chociaż ogólnie piosenka nie jest jakoś super specyficzna.
Teksty piosenek są oczywiście o miłości; dosyć oklepany temat, ale taka tematyka pasuje do czarującego, niskiego głosu Lany i brzmienia, jakie wykreowała. Wszystkie utwory są jej autorstwa (z małą pomocą kilku innych kompozytorów).
Reasumując, album składa się z bardzo tajemniczych i nastrojowych utworów. Jak na mój gust, bardzo dobry krążek. Jedyną piosenką, która nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia jest Off To The Races - płyta napewno nie straciłaby na wartości, gdyby numer nie został na niej umieszczony.
Moja ocena: 9/10.
Uwielbiam ten album <3 Lana ma niesamowity głos. Klimat płyty jest cudowny.
OdpowiedzUsuńZapraszam na specjalny post na The-Rockferry.blog.onet.pl poświęcony 10. rocznicy wydania "Stripped" Christiny Aguilery
I ja również bardzo cenię sobie ten album. Zmysłowy głos wokalistki , dobrze napisane piosenki, aranżacje muzyczne jak i również sam tekst sprawiają, że płyta stoi na bardzo wysokim poziomie. Ja osobiście najbardziej cenię sobię "Blue Jeans" za świetny klimat i ten refren...Rozpływam się, kiedy tego słucham ;)
OdpowiedzUsuńZ Laną musiałam się oswoić. Najpierw polubiłam "Video Games" za nastrój i oryginalność. Później komercyjne radia zajeździły go i stał się dla mnie po prostu nudny. Ale wzięłam się za resztę albumu i po kilkukrotnym przesłuchaniu zaczęłam się tą płytą w pewnej mierze zachwycać. W przeciwieństwie do Ciebie, zakochałam się w "Off To The Races", według mnie ten kawałek jest świetny, podoba mi się sposób w jaki śpiewane są zwrotki. Oczywiście cudne "Blue Jeans", chyba najlepszy kawałek z albumu. Generalnie każdy jest dobry, w każdym można znaleźć coś oryginalnego i chwytliwego. Do samej Lany mam raczej dystans. Nie mogę powiedzieć, że lubię tą artystkę. Nie szaleję za jej stylem itd. Wydaje mi się być trochę sztuczna i wykreowana przez rynek muzyczny. Ale że płyta dobra nie można zaprzeczyć.
OdpowiedzUsuńJa osobiście nie rozumiem jarania się Laną. Ma talent to fakt. Wykreowała swój styl - drugi fakt. Ale ta płyta jest fajna tylko na początku - pod koniec to najnormalniej w świecie nudzi. Wg mnie najlepsze jest Born to die.
OdpowiedzUsuńA pacz, ja na początku nie mogłem się przekonać do "Radio" ;) Ale aktualnie lubię bardzo. Poza tym uwielbiam: "Born to Die", "Off to the Races", "Blue Jeans", "Video Games", "National Anthem", "Carmen", "Million Dollar Man", "Summertime Sadness", "Without You" i "Lolita" (dwie ostatnie - deluxe)... Choć w sumie piosenki, których tu nie wymieniłem, też bardzo mi się podobają. No i po prostu kocham jej nowe nagrania ("Ride", "Blue Velvet")...
OdpowiedzUsuńNowa recenzja: "Electroshock" Kate Ryan (fizzz-reviews.blogspot.com)
Uwielbiam Lanę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kilka kawałków z tego krążka, głównie za ich specyficzny klimacik :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową recenzję ;)
Nieznoszę jej ;/. Wydaje mi się taka sztuczna, ale muszę niestety przyznać, że utwór "Summertime Sadness" znalazł się naszczycie mojej listy przebojów... Ale tylko to! U mnie NN, zapraszam i pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy post :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl. A w nim recenzja płyty - składanki - Goldfrapp i grafika z Laną Del Rey.
OdpowiedzUsuńna poczatku jej nie lubilam... ale jak przesluchalam potem jej piosenki to jakos, jakos.. dziewczyna ma swietny glos. extra recenzja.
OdpowiedzUsuńxxxx
OdpowiedzUsuńdwie nowe notki wreszcie pojawily sie na blogu //ADELEZONE ! wreszcie, po malych komplikacjach pojawily sie najnowsze wiesci o Adele. co w nich znajdziecie? maly artykul o tym jak brytyjska piosenkarka wydzwania do Elton'a John'a oraz info, co wyslala Rihanna w paczce dla synka.
zapraszam.
Nowa recenzja: "Some Nights" fun. (fizzz-reviews.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słuchałam żadnej z jej piosenek, ale twoja recenzja zachęciła mnie by to zmienić ;P Zapraszam na Halloweenową notkę na Prixie.blog.onet.pl!!
OdpowiedzUsuńCarly Rae Jepsen "Kiss" (recenzja) // the-rockferry.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńNowy post, zapraszam serdecznie (:
OdpowiedzUsuńxxxx
OdpowiedzUsuńzapraszam na 2 nowe notki na //ADELEZONE ! są w nich nie tylko nominacje do People's Choice Awards ale i pierwsze zdjęcia Adele po narodzinach synka! Wejdź i sprawdź, zapraszam ;)
Pozwolę się nie zgodzić - uważam, że "Off to the races" to naprawdę dobry utwór. Taki uroczo naiwny, a przy tym zmysłowy, dzięki wokalowi Lany.
OdpowiedzUsuń