01. Once
02. Even Flow
03. Alive
04. Why Go
05. Black
06. Jeremy
07. Oceans
08. Porch
09. Garden
10. Deep
11. Release
12. Alive (live)
13. Wash
14. Dirty Frank
Pearl Jam to amerykański zespół grunge'owy z Seattle, założony w 1990 roku. "Ten" [1991] to ich debiutancki album. Zespół znam stąd, że był "wrogiem" Nirvany, a właściwie Kurta Cobaina. Nie będę się wgłębiać w relacje między tymi dwoma zespołami, ale skupię się na twórczości Pearl Jamu. Muszę przyznać, że po przeczytaniu biografii Kurta nie byłam chętna do poznawania muzyki tego zespołu, ale po usłyszeniu kilku piosenek moja opinia zmieniła się o 180 stopni.
Album otwiera kawałek Once, który przedstawia klimat płyty, czyli mocne, grunge'owe brzmienie, któremu nie brak melodii. Sam kawałek bardzo mi się podoba. Even Flow mogę nawet nazwać przyjemnym; utwór jest bardziej pozytywny niż poprzedni. Alive to chyba najbardziej znany numer Pearl Jamu. Bardzo dokładnie słychać tutaj głęboki głos Eddiego Veddera. Utwór brzmi naprawdę świetnie, szczególnie że nie jest melancholijny, jak to w zwyczaju mają grunge'owe kawałki. Na początku Why Go słychać dobry, porządny bit, a potem wchodzi reszta. Przy refrenie głos Veddera kojarzy mi się z głosem Cobaina, ale to tylko chwilowe wrażenie. Black to kolejny dobry numer, chociaż nie należy do moich ulubionych. Z kolei Jeremy jak najbardziej zalicza się do moich ulubionych, ma świetne brzmienie. Piosenka opowiada o gnębionym chłopcu. Oceans to chyba najspokojniejszy kawałek na płycie. Niespecjalnie się wyróżnia, ale nie potrafię powiedzieć o nim nic złego.
Mój ulubiony numer to Garden. Jest dość melancholijny, ale uważam, że słuchając go można poczuć atmosferę i klimat Seattle. Deep, Release i Wash aż tak bardzo nie zapadają w pamięć, ale nie znaczy to, że są gorsze. Ostatni kawałek Dirty Frank to bardzo dobry koniec; utwór jest naprawdę genialny. Kojarzy mi się trochę z "Give It Away" Red Hot Chili Peppers, ale ma zupełnie inny refren, więc piosenka przybrała unikalne brzmienie - odcina się na tle typowo grunge'owych numerów.
Mój ulubiony numer to Garden. Jest dość melancholijny, ale uważam, że słuchając go można poczuć atmosferę i klimat Seattle. Deep, Release i Wash aż tak bardzo nie zapadają w pamięć, ale nie znaczy to, że są gorsze. Ostatni kawałek Dirty Frank to bardzo dobry koniec; utwór jest naprawdę genialny. Kojarzy mi się trochę z "Give It Away" Red Hot Chili Peppers, ale ma zupełnie inny refren, więc piosenka przybrała unikalne brzmienie - odcina się na tle typowo grunge'owych numerów.
"Ten" to mocny, porządny debiut. Pearl Jam odwalił kawał dobrej roboty. Uważam, że zespół świetnie zaprezentował swoje specyficzne brzmienie, które jak najbardziej może zachwycić wielbicieli muzyki rockowej. Utwory są utrzymane w bardzo podobnej stylistyce, lecz się od siebie różnią. Każdy jest świetny na swój sposób. Album jest dopracowany i chyba mogę określić go dosyć tajemniczym. Krążek ma już 21 lat, ale myślę, że za kolejne 20 nie straci na wartości.
Moja ocena: 10/10.
***
Once [posłuchaj]
Even Flow [posłuchaj]
Jeremy [posłuchaj]
Garden [posłuchaj]
Dirty Frank [posłuchaj]
Podoba mi się ta piosenka, którą wkleiłaś :)
OdpowiedzUsuńNowe recenzje: "Living Things" Linkin Park; "Born Villain" Marilyn Manson (fizzz-reviews.blogspot.com)
Szczerze mówiąc, nigdy nie interesowałam się Pearl Jam (chociaż mam koleżankę, która ma na ich punkcie bzika). Jasne, słyszałam ich utwory chociażby w radiu, ale nie przyglądałam się ich twórczości bliżej. Muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Pearl Jam to nigdy nie byłam jakoś nimi zachwycona ale doceniam. Poza tym w sumie dobrze mi się ich słucha. Nie są puści.
OdpowiedzUsuńnie są w moim guscie, ale doceniam ich tworczosc. i ludzie na pewno o nich nie zapomną ;)
OdpowiedzUsuńxxxxx
wreszcie nadszedł ten dzień! co takiego? wejdź i dowiedz się w najnowszej notce na //ADELEZONE .
Piosenka "Alive" jest ok ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl. A w nim recenzja płyty Ayo i grafika z Rihanną
Z Nneką na pewno się zapoznam ;) Słuchałaś jej ostatniej płyty?
OdpowiedzUsuń[the-rockferry]
Nowe recenzje: "Glassheart" Leona Lewis; "Against the Wall" (EP) Kat Graham (fizzz-reviews.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńNa pewno przesłucham, gdyż bardzo interesuje mnie twórczość tego zespołu :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nowy post ;)
Jedna z moich ulubionych płyt!!! Vedder to świetny wokalista, a takie numery jak "Jeremy" czy "Alive" to klasyki :)
OdpowiedzUsuńDoskonała płyta i co najlepsze kolejne i nawet najnowsza nie odbiegają mocno od początków zespołu. Grunge nigdy się nie zestarzeje tyle, że zawsze dzieli on fanów na tych od Nirvany i tych od Pearl Jam. Jak nie słuchałaś to polecam Ci nową płytkę ich "Lightning Bolt". Ed się zestarzał, ale jego głos nie. Nadal przeszywa i doskonale przekazuje wszelkie emocje.
OdpowiedzUsuń