wtorek, 21 maja 2013

Recenzja albumu Rihanny "Talk That Talk"


01. You Da One
02. Where Have You Been
03. We Found Love Feat. Calvin Harris
04. Talk That Talk Feat. Jay-Z
05. Cockiness (Love It)
06. Birthday Cake
07. We All Want Love
08. Drunk On Love
09. Roc Me Out
10. Watch N' Learn
11. Farewell

Rihannę zna każdy, więc chyba nie muszę jej szczegółowo przedstawiać. Wspomnę tylko, że od 2005 roku aż do teraz piosenkarka wydaje co roku jedną płytę, a jej piosenki bardzo szybko i w dużych ilościach zajmują najwyższe miejsca na listach przebojów. Dzisiaj zrecenzuję szósty album barbadoski, "Talk That Talk" [2011].

Album otwiera singlowa, dość osobliwa, jak dla mnie, piosenka You Da One. Jednak nie ocieka elektroniką, więc słucha się jej całkiem przyjemnie. Kolejny singiel to Where Have You Been. Dla tego numeru nie jestem już tak wyrozumiała - w moich oczach kawałek to jakieś nieporozumienie. Brzmi jak pierwsza lepsza popowa piosenka (biorąc pod uwagę dzisiejszy pop) i jak dla mnie nie wyróżnia się żadnym elementem. Kolejna piosenka i singiel to We Found Love, które spotkało się z wielkim zainteresowaniem słuchaczy. W studio towarzyszył Rihannie Calvin Harris, który również przyczynił się do powstania piosenki. Miliony ludzi zasłuchiwały się w We Found Love przez bardzo długi czas, stacje radiowe bez przerwy to puszczały, jednak oprócz tego, że piosenka jest bardzo chwytliwa, nie widzę powodu, by się nią zanadto interesować. Jak dla mnie jest zbyt banalna, a refren to powtarzanie w kółko tych samych słów. Kolejny utwór (i singiel) to Talk That Talk wykonane z Jayem-Z. Tu również nie widzę niczego oryginalnego. Następnie mamy Cockiness (Love It). Ciekawy, aczkolwiek moim zdaniem bardzo odpychający numer. Birthday Cake ma zaledwie minutę i pół, ale idealnie wpasowuje się w elektroniczny i nieco irytujący klimat płyty. Przy wolniejszym We All Want Love można odetchnąć od ociekających elektroniką kawałków. Potem mamy ciężkie przez wokal Rihanny Drunk On Love. Słychać, że piosenkarka słabo sobie tu poradziła. Skończę już opisywać utwory i przejdę do podsumowania.

Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś lepszego i bardziej przemyślanego. "Talk That Talk" nie zalicza się do albumów dobrych i przemyślanych, a tak się właśnie dzieje, kiedy dąży się do wydania jednej płyty co roku, a nie do tego, by pozostało coś w historii muzyki. Płyta niczym mnie nie zaskoczyła; gdybym jej nie przesłuchała, niczego bym nie straciła. Utwory są do siebie podobne, niczym się nie wyróżniają. Ilość elektroniki jest czasem irytująca, a o warstwie lirycznej wolałabym nawet nie wspominać, jednak napiszę, że jest ona żenująca i przewidywalna.
Moja ocena: 4/10.

11 komentarzy:

  1. Byłam fanką Rihanny aż do wydania tej właśnie płyty. Lubię "We Found Love". Wielki hit, przyjemna piosenka. Teraz Rihanna nam wariuje, nie zamierzam poświęcać jej większej uwagi.

    Pozdrawiam, True-Villain.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Brrrr, nie lubię tej płyty i nie rozumiem zachwytów ludzi nad nią ;)

    zapraszam na NN :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta piosenka ma tylko i wyłącznie jedną zaletę - WE FOUND LOVE!
    Reszta bardzo kiepska.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mam humor to lubię posłuchać sobie te lekkie kawałki typu "You Da One", czy "Do Ya Thang". Według mnie "Talk That Talk", "Cockiness" i "Birthday Cake" to te lepsze kawałki. Może dlatego, że hip-hopowa Rihanna jest dużo lepsza niż ta klubowa :D Ale fakt, nie jest i nie będzie to nigdy górnolotna muzyka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rihanna strasznie poszla w strone komercji, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy post - recenzję: HIM - Tears On Tape :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nigdy Rihanny nie lubiłam, chociaż podziwiam fenomen piosenki "Umbrella". Ale to było charakterystyczne. A to wszystko co wydaje teraz jest takie samo, jak u innych, tyle, że zaśpiewane głosem Rihanny. Jej głos też mi się nie podoba :p zapraszam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię "We Found Love", niby do bólu komercyjne, ale kurde, ma coś w sobie! Ogólnie albumu lubię czasem posłuchać, np. "Cockiness (Love It)" czy "Birthday Cake" to fajne, ciekawe piosenki, miło słucha się spokojniejszego "Drunk on Love", nie lubię tylko "Farewall". Na plus też to, że RiRi próbuje się w różnych gatunkach: pop, r&b, hip hop, dubstep, dancehall. Ale kolejny krążek jest już kompletnie beznadziejny :P
    Nowa recenzja: "Aero-Plan" Ewelina Lisowska (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  9. "TTT" podoba mi się bardziej niż "Loud". Chociaż są tu takie koszmarki jak "Where have you been" czy "We found love" - dla mnie obok "S&M" najgorsze piosenki Riri.
    Strasznie jednak podoba mi się "Red lipstick" z deluxa

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl
    http://the-rockferry.blog.onet.pl/2013/05/24/358-caro-emerald-the-shocking-miss-emerald-2013/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie przepadam za tym albumem ale piosenki takie jak "We Found Love" i "Where have you been" muszne przyznać to dobre numery.
    http://muzycznomaniaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowa recenzja: "Love Lust Faith + Dreams" 30StM (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń