piątek, 24 sierpnia 2012

Recenzja albumu Dido "Life For Rent"


01. White Flag
02. Stoned
03. Life for Rent
04. Mary's in India
05. See You When You're 40
06. Don't Leave Home
07. Who Makes You Feel
08. Sand in My Shoes
09. Do You Have a Little Time
10. This Land Is Mine
11. See the Sun

Brytyjska wokalistka Dido zyskała sławę dzięki singlowi "Thank You" [2001] z jej pierwszego albumu, "No Angel". Potem w szybkim tempie jej kariera stawała się coraz bardziej owocna - nagrała utwory do kliku filmów, a zaraz potem wydała drugą płytę - "Life For Rent" [2003]. Krążek jakiś czas temu wpadł i w ręce i od tamtej pory nie mogę się od niego oderwać.

Album otwiera utwór White Flag - jest to dobry początek, lekka i przyjemna piosenka. Nagranie dobrze odzwierciedla klimat płyty. Muszę dodać, że Dido ma miły, wręcz kojący głos. Następny utwór to Stoned. Jest szybszy od poprzedniego. Na początku słyszymy mocniejszy beat, ale to niczego nie zmienia, bo piosenka i tak jest lekka. Trójka to Life For Rent, tytułowy utwór. Zaczyna się, trwa i kończy spokojnie. Wokal i fortepian, potem gitara akustyczna i za chwilę wchodzi perkusja. Utwór jest bardzo chwytliwy. Mary's in India to kolejna spokojna i przyjemna piosenka. See You When You're 40 rozpoczyna delikatny beat. Utwór nie różni się od innych - jest tak samo subtelny. Następny utwór to Don't Leave HomeDido ma tu wyrazisty, choć nadal łagodny głos. Refren piosenki wpada w ucho. Siódemka to Who Makes You Feel. Zaczyna się trochę inaczej niż poprzednie utwory. Ogólnie bardzo mi się podoba i tutaj refren również wpada w ucho. I nadszedł czas na piosenkę, za którą szalałam najbardziej, czyli Sand in My Shoes. Z całej płyty właśnie ten utwór najbardziej przypadł mi do gustu. Powiedziałabym, że jest jednym z szybszych. Dziewiątka to Do You Have a Little Time. Raczej nie jest wesołą piosenką, chociaż też można się przy niej zrelaksować. Następnie mamy This Land Is Mine - zaczyna się bardzo pozytywnie. Cała piosenka jest przyjemna i lekka. Album kończy pięciominutowe See the Sun. Na płycie jest również ukryty utwór, Closer, poprzedzany dwuminutową ciszą.

Recenzja nie wyszła dokładnie tak, jak chciałam, ale grunt, że coś wyskrobałam. Wiem, że wiele razy przy opisach tych piosenek użyłam słów "przyjemny", "lekki", "spokojny", "delikatny", ale uważam, że to najlepsze słowa, żeby określić ten album. Dodam jeszcze, że jest klimatyczny i można się przy nim zrelaksować. Głos Dido jest delikatny, ale wyrazisty, co jest świetnym dopełnieniem.
Moja ocena: 8/10. Polecam!
***

2 komentarze:

  1. Wchodzę a tu jakieś Dildo... nie, nie! To Dido. Nie ogarniam dziś, a jej nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  2. kompletnie jej nie pamiętam....

    OdpowiedzUsuń