piątek, 28 września 2012

Recenzja albumu Amy Winehouse "Frank"


01. Stronger Than Me
02. You Sent Me Flying (Cherry)
03. Know You Now
04. Fuck Me Pumps
05I Heard Love Is Blind
06. Moody's Mood For Love (Teo Licks)
07. (There Is) No Greater Love
08. In My Bed
09. Take the Box
10. October Song
11. What Is It About Men
12. Help Yourself
13. Amy Amy Amy

"Frank" [2003] to debiutancki krążek Amy Winehouse, artystki o ponadczasowym głosie. Przy tym krążku, że tak powiem, nie zaiskrzyło między jej twórczością a słuchaczami. Rozgłos i prawdziwa popularność pojawiła się dopiero przy "Back to Black". Ktoś, kto lubi Amy, a nie zapoznał się jeszcze z debiutem, dużo traci. Słuchając "Franka" wokalistka zabiera nas w podróż londyńską taksówką do zadymionego jazzowego lokalu.

Pierwszym kawałkiem na płycie jest Stronger Than Me (przed nim słyszymy jeszcze krótkie intro). Nie rozumiem, dlaczego ludzie nie przyjęli tego dobrze, bo przecież piosenka jest świetna. Ma charakter i genialny klimat. Podoba mi się delikatny, lecz stanowczy bit, dobrze odmierzone dźwięki gitary i saksofon w tle, ale nad wszystkim góruje głos 19-letniej Amy, niczym dojrzałej jazzowej wokalistki, którą w przyszłości się stanie. Następny utwór You Sent Me Flying jest spokojniejszy niż poprzedni, ale równie efektowny, chociaż trzeba dać sobie czas, żeby go docenić. Uwielbiam ten numer głównie dlatego, że Amy brzmi w nim genialnie. Piosenka trwa ponad 6 minut, a rozkręca się mniej więcej w połowie, kiedy wchodzi perkusja. Know You Now to dosyć żwawy kawałek, który po pierwszym przesłuchaniu nie bardzo się wyróżnia, ale nie mam się tutaj czego czepiać. Fuck Me Pumps wpada w ucho od razu po pierwszym przesłuchaniu. Ma przyjemną melodię, dosyć mocny bit, a głos Amy jest delikatny. Cała piosenka to długa rymowanka, która opowiada o typie kobiety (tona makijażu, obcisłe dżinsy i szpilki) poszukującej idealnego mężczyzny. Wokalistka w wywiadzie dla "Timesa" w 2004 to wyjaśniła: "Niektóre kobiety uważają, że uwiarygodniają się, nosząc obrączkę albo mając bogatego chłopaka. Ale to nie są sprawy, o jakie warto zabiegać."
I Heard Love Is Blind to bardzo spokojny kawałek. Nie sądzę, żeby ktoś po przesłuchaniu go zapamiętał. Pomimo że piosenka nie jest chwytliwa, nie jest też nudna i nie potrafię o niej napisać nic złego. Moody's Mood For Love i (There Is) No Greater Love - oba to covery; luźne, jazzowe utwory. Mają przyjemny nastrój i lekką melodię. In My Bed jest miłą odmianą po trzech wolniejszych piosenkach. Utwór jest szybszy, ma mocny bit. Ja potrzebowałam trochę czasu, żeby to polubić, a teraz piosenka należy do moich ulubionych z tego krążka. Melodia jest ciekawa, łatwo wpada w ucho. Co do Take the Box dużo osób się tym zachwyca, ale ja (oprócz tekstu piosenki) nie dostrzegam w tym niczego nadzwyczajnego. W tekście zawarta jest klasyczna historia o rozstaniu, a wyróżnia się tym, że jest specyficznie opowiedziana. Następny kawałek, October Song opowiada o śmierci kanarka Amy. Spodziewałam się melancholii, a okazało się, że jest zupełnie inaczej. Jak na piosenkę o śmierci, ma zaskakująco pozytywną i żwawą melodię. What Is It About Men nie koniecznie się wyróżnia, ale jest przyjemne dla ucha. Bardzo podoba mi się refren. Help Yourself to przyjemny kawałek, jeden z najbardziej chwytliwych na płycie. Dużą rolę odegrała tu sekcja dęta. Amy Amy Amy jak najbardziej zalicza się do moich ulubionych kawałków. Piosenka posiada ciekawy rytm, a melodię podkreśla trąbka. Refren wpada w ucho; cały utwór ma pozytywne brzmienie.

Debiutanckie krążki nie zawsze są dobre i dopracowane, ale w przypadku Amy Winehouse debiut jest świetny. Kawałki na płycie nie są nudne, a dodatkowo można się zatopić w głosie wokalistki. Album polecam wszystkim :)
Moja ocena: 9/10.

***
Fuck Me Pumps [posłuchaj]
In My Bed [posłuchaj]
Amy Amy Amy [posłuchaj]

12 komentarzy:

  1. W zasadzie to chyba nie kojarzę ani jeden piosenki z tej płyty, za to "Back To Black" jest mi znane bardzo dobrze. Chyba muszę nadrobić braki :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię "Frank", choć wolę oczywiście "Back to black" ;)

    Zapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl. A w nim recenzja płyty Goldfrapp & grafika z Coldplay.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli mam być szczery to singlowo "Back To Black" wyprzedza Franka o kilka długości, podczas kiedy oceniając albumy w całości wyżej postawiłbym jednak Franka właśnie...tym bardziej, że to debiut. Świetny, mocny, pewny.

    OdpowiedzUsuń
  4. W ogóle nie kojarzę debiutu, chociaż "Back..." lubię. To raczej nie mój typ muzyki, ale głos Amy, rzeczywiście ponadczasowy. Zapraszam na nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Frank" bardzo lubię. Może nie dorównuje "Back to Black", ale wiele tu przyjemnych, fajnych piosenek. Uwielbiam "Amy Amy Amy".
    Nowa recenzja: „channel ORANGE” Frank Ocean (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam "Back to Black", jednak z "Frank" nie wiem czy coś znam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słuchałam żadnej z tych piosenek, jednak bardzo fajnie zrecenzowałaś tą płytę :) NN na prixie.blog.onet.pl! Zapraszam!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę się z tym krążkiem bardziej osłuchać :)

    NN http://revisionesdelamusica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl A w nim recenzja nowej płyty Justina Biebera i grafika z Ch. Aguilerą.

    OdpowiedzUsuń
  10. NN na http://namuzowani.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. nie znam tej płyty, ale po twojej recenzji z miłą chęcią ją przesłucham ;)
    xxxxx
    zapraszam na NN na
    // ADELEZONE / RebelleRihanna //

    OdpowiedzUsuń
  12. album bardzo dobry, lecz niestety dźwiękowo fatalnie zrealizowany, kłania się "loudness war" ogólny współczesny trend zwiększania głośności CD kosztem utraty tj. spłaszczenia dynamiki nagrania, wydanie winylowe niestety też nie lepsze od CD.
    Podniesiona głośność i spłaszczona dynamika to dobre do słuchania na telefonie lub w samochodzie ale na dobrym sprzęcie to dramat, i tak każą nam płacić za zmasakrowany dźwiękowo album. Amy, byłaś i jesteś mimo to świetna.

    OdpowiedzUsuń